wtorek, 28 września 2010

Dave Hickey with Sari Carel for zingmagazine.com

Sari Carel: Often you discuss in your essays and writings a principle shift that occurred in American culture and economy as well as in the Art World starting in the early '70s. You describe this change as having considerable influence on the course of Contemporary Art since then. What are the origins and consequences of this paradigm shift? 

Dave Hickey: The art world tends to be driven by its market, and throughout the '50s and the '60s it was a relatively small art world with dealers and collectors and one or two small museums. It was during that period that the most powerful and permanent American art in this century was made—from Abstract Expressionism and Pop, to Minimalism and Post-Minimalism. It was, in a real sense, a great Mediterranean moment created by 4000 heavily medicated human beings. And then in the late '60s we had a little reformation privileging museums over dealers and universities over apprenticeship, a vast shift in the structure of cultural authority.

All of a sudden rather than an art world made up of critics and dealers, collectors and artists, you have curators, you have tenured theory professors, a public funding bureaucracy - you have all of these hierarchical authority figures selling a non-hierarchical ideology in a very hierarchical way. This really destroyed the dynamic of the art world in my view, simply because like most conservative reactions to the '60s it was aimed specifically at the destruction of sibling society - the society of contemporaries.


Photo of Dave Hickey by Peden+Munk   

The art world from the late eighteenth century to the present has worked in a language of generations. Artists worked with their peers and among them to overthrow and supplant the generation in power. Then suddenly in the '70s you have artists who, rather than overthrowing their seniors, are pleasing them in order to get grades and public funding. That is exactly what my problem is with serving on National Endowment panels. I did it, and participated in it, but I have to admit that this is the first time in the history of American Art that an older generation has the authority to decide which works of the younger generation are privileged. This slowed down the style wheel to a virtual stop, and created a culture of mentors and protegés—a hierarchical, parental structure that would last as long as the National Endowment and the big museums and foundations had absolute power, say from '72 to '88. During this time, it was almost impossible for anything to change, because our culture is composed of a public academic and museum sector that changes slowly, and after the fact, in 30 year cycles, and a private gallery and magazine sector that changes rapidly, sometimes overnight. In the last ten years the academics who have been retiring from American universities are Abstract Expressionists and Formalists hired and tenured in the late '60s, just as these practices lost public credibility. They are being replaced with Deconstructionists who are already out of date, and who will be in power for the next 30 years, talking about stuff that is already over now. 

Here you will find more:
http://www.zingmagazine.com/zing14/hickey/

Annette Messager. Na pokaz

Swego czasu, 11 września wybraliśmy się na wernisaż do warszawskiej Zachęty na wystawę Na pokaz Annette Messager. Prezentowane prace nam się nie podobały, więc nawet nie zamieściliśmy notatki z tego wydarzenia. Jednak w ramach dzielenia się swoją wizją artystycznego świata, postanowiliśmy dodać nieco od siebie dlaczego tak naprawdę przez wystawę przeszliśmy w pośpiechu uciekając z jednej sali do drugiej, by na końcu z ulgą wyjść całkowicie ze świata Annette Messager.

Monograficzna wystawa Annette Messager w Zachęcie jest pierwszą retrospektywą tej artystki w Polsce. W sześciu salach galerii oraz w holu prezentowane są wybrane prace z całego dorobku artystycznego Annette.

Annette z wyglądu jest miłą Francuzką. Jej spotkanie ze sztuką rozpoczęło się pod koniec lat 60. Podczas przemówienia na wernisażu wyglądała na nieco speszoną zamieszaniem wokół jej osoby. I gdy po licznych przemówieniach na jej temat dopuszczono ją do mikrofonu jedyne co chciała przekazać, to by widzowie zajęli się oglądaniem jej prac, a nie mówieniem na jej temat. Jest to typowe zachowanie artystów. Gdy byliśmy klika dni później na wystawie prezentujące prace zgromadzone przez ING i występował Jakub Ziółkowski prezentował tą samą postawę – nieśmiałego zawstydzenia. Wiadomo, artyści wrażliwymi ludźmi są. Jednak nie o ich postawie na wernisażu przecież pisać będziemy.



Chodzi o twórczość. O to co autor ma na myśli. Dlaczego przemykaliśmy przez kolejne sale niczym w popłochu? Nie podobają nam się dzieła, które prezentują traumy, bóle, wewnętrzne lęki i troski artysty. Mówimy wyraźne STOP! takiej sztuce.

Tak, wiemy, że sztuka często traktowana jest jako terapia... Tylko, że my już nie chcemy oglądać czyichś depresji, traum, problemów. Mamy już tego dosyć. Wieszając sobie obraz, czy jakieś inne dzieło sztuki w domu, chcemy by płynęła z niego pozytywna energia. By obraz dawał piękno, harmonię i spokój.

Dlatego przechodząc przez kolejne sale i widząc jak artystka pokazuje np. kobietę, jako skłonną do histerii towarzyszkę mężczyzny, która tworzy przerażające hybrydyczne stwory jedyne o czym marzyliśmy, to by uciec z takiego świata. Nie chcemy takiego świata.

Czekamy ciągle na ten moment, aż świat otrząśnie się z hołubienia makabry, tragedii, deformacji czy traum. Czekamy na PIĘKNO w czystej postaci. Nie chcemy oglądać psychoterapeutycznych wynurzeń nękających artystów. Jeśli mają problem niech idą do psychologa, terapeuty – obecnie jest naprawdę dużo technik pracy z sobą. I dopiero taki artysta nas interesuje. Artysta wyleczony, zdrowy, żyjący w harmonii ze sobą i światem. Dopiero taki artysta może stworzyć PIĘKNO. I na takiego artystę czekamy!

niedziela, 26 września 2010

Wine&Food Noble Day 2010

Miło nam poinformować, że impreza Wine&Food Noble Day 2010 odbyła się... I na tym moglibyśmy zakończyć. Jednak rzetelność dziennikarska powodująca nami każe nam napisać nieco więcej.

Zacznijmy od faktu, że żeby się dostać na tą rzekomo nobliwą imprezę trzeba było dostać zaproszenie lub kupić bilet kosztujący 250 zł. W zamian organizator obiecywał degustację win i jedzenia z ekskluzywnych restauracji. Jednak czy to się mu udało? Nie za bardzo.

Na początek pomówmy o jedzeniu. Czy w ogóle było? Owszem, jeśli wystałeś się w 20 minutowej kolejce, mogłeś dostać odrobinę degustacyjnej porcji, którą doprawdy trudno byłoby się najeść nawet dziecku, nie mówiąc o dorosłym kliencie Noble Banku. Biorąc pod uwagę, że jedzenie miało stanowić główny powód przyjścia i zaproszenia gości to doprawdy nieco za mało.

Przejdźmy teraz do tematu win. Wina owszem i były, ale trudno było się skupić na degustacji w temperaturze co najmniej 30 C i straszliwym hałasie - zdaje się, że organizator wymyślił nagłośnienie na cały tor wyścigów konnych (które odbywały się tuż obok), a nie na mały namiot. Hałas dobywający się z głośników skutecznie zagłuszał choćby najmniejszą chęć rozmowy. W takiej atmosferze jarmarcznej hałastry doprawdy trudno byłoby się skupić na eleganckiej degustacji.

Na marginesie zauważyliśmy, że sponsorzy byli nieadekwatnie dobrani. Miejsce sponsorów, którzy prezentowali coś innego niż jedzenie i picie, były z tego co widzieliśmy kompletnie nie odwiedzane, mamy tu na myśli developera oraz producenta łodzi.

Całość imprezy przypominała wielki, głośny jarmark, w którym trzeba było się w PRL-owskim stylu walczyć o posiłki. Nie dziwi więc fakt, że spora część gości przenosiła się na rozgrywające się obok gonitwy koni, gdzie można było przynajmniej swobodnie oddychać.

Zdziwił nas też fakt, że ekskluzywny producent samochodów Maybach zaczął swoje wejście na polski rynek od prezentacji na jarmarku... Ta impreza potwierdziła tylko nasze obserwacje, że nazwać się bankiem prywatnym, a być bankiem prywatnym to są dwa różne fakty...

czwartek, 23 września 2010

XVI Aukcja Sztuki Współczesnej, Dom Aukcyjny DESA Unicum, 23 września

 23 września 2010 o 19.00 w siedzibie Domu Aukcyjnego DESA Unicum przy ul. Marszałkowskiej 34-50 odbyła się XVI Aukcja Sztuki Współczesnej.
Na aukcji było wystawione 98 obrazów artystów XX w. o uznanym dorobku artystycznym, jak np.  Tadeusz Kantor, Stefan Gierowski, Marek Sobczyk, Jan Lebenstein, Tadeusz Dominik, Artur Nacht-Samborski, Teresa Pongowska i Edward Dwurnik.
W porównaniu z aukcjami, które odbyły się wcześniej było bardzo mało licytujących. Licytacje odbywały się głównie przez telefon. Średnio na jedną pracę przypadało 0,5 chętnych, a ci co się sprzedawali byli licytowani zazwyczaj w dół od ceny wywoławczej. Z czego możemy wnioskowac, że rynek sztuki współczensej XX w. jeszcze nie wyszedł z dołka, a siła  nabywcząa kolekcjonerów w Polsce jest słaba.
Jeśli chodzi obrazy to dominowały prace smutne lub bardzo smutne, ale możemy wyróżnic kilka prac, które pozytywnie wyróżniamy. Należą do nich:
- Teofil Ociepka, Pejzaż fantastyczny ze zwierzętami, 1970 r.
- Włodzimierz Pawlak, Notatka o sztuce nr 315, 2003 r.
- Beata Murawska, Kwiaty miłości, 1998 r.
Czekamy ze niecierpliwniem na kolejne aukcje sztuki współczesnej XX w. w tym sezonie. I mamy nadzieję, na nieco żywsze reakcje kolekcjonerów.

Małgosia Malinowska's Swimming pools finally arrived:



wtorek, 14 września 2010

IV Aukcja Sztuki Młodej - Dom Aukcyjny Polswiss Art

Dnia 13 września odbyła się Aukcja Sztuki Młodej w Hotelu Sheraton. Organizatorem był Dom Aukcyjny Polswiss Art.
Wystawionych do licytacji było 108 prac, głównie malarstwo, kilka fotografii oraz jedna praca zwana rzeźbą kameralną Pawła Althamera. Była to figurka jogina uszyta z atłasowego materiału wypełnionego bawełną wysokości 8 cm. 
Paweł Althamer
 Aukcje kojarzą nam się z dobrą sztuką, jednak ku naszemu zaskoczeniu było bardzo wiele słabych prac jak np. „Zanikanie” Barbary Tytko, które nawet długo było licytowane. Zauważyliśmy, że dużą popularnością cieszą się obrazy tak zwane „fajne”, czyli popowe prace (nie mylić z pop art), którymi można pochwalić się przed znajomymi pt. „zobacz jaki jestem cool”, ale z prawdziwą sztuką mają niewiele wspólnego i wysokiej wartości raczej nie mają. Przykładem mogą być prace Bartłomieja Kownackiego pt. Pistolet, czy różowa Britney Spears na obrazie Macieja Kozłowskiego pt. Britney Skye. 
Bartek Kownacki, Pistolet
Maciej Kozłowski, Britney Skye

To tylko uświadamia nam, jak wiele jeszcze nasze społeczeństwo musi się rozwinąć, by wejść w inny, nieco wyższy wymiar sztuki... Tymczasem artyści, którzy na zachodzie uzyskują uznanie na polskim rynku, na takiej aukcji, przeminęli ledwo zauważeni. Najlepszą naszym zdaniem pracę Małgorzaty Kosiec pt. Podwojenie kupił wytrawny gracz z Serbii, ale oprócz niego i naszego znajomego ze Szwecji nikt więcej z polskich kupców nie był zainteresowany. Oj rodacy, rodacy, wstydu nie przynoście.
Małgorzata Kosiec, Podwojenie - najlepsza praca



piątek, 10 września 2010

SUMMER POP-ART

SUMMER POP-ART of Malgosia Malinowska


A PEACE OF SUMMER, SUN, BEACH, UMBRELLAS, SUN-BEDS and MEDITERRANEAN CLIMATE GIVES YOU LOTS OF POSITIVE EMOTIONS!



POSTCARDS BY MAŁGORZATA MALINOWSKA.

sobota, 4 września 2010

Weekend new arrivals

Autor: Kasia Januszko
Tytuł: BK XIII.
Rok: 2008
Technika: strukturalna na papierze
Rozmiar: 67x80 cm.
Autor: Anna Dziedzińska
Tytuł: ...
Technika: Olej na płótnie
Format 75x95 cm.
Rok: 1990
Autor: ... (Francja)
Tytuł: Autumn
Technika: Olej na płótnie
Rozmiar: 70x96
Rok: 2001

piątek, 3 września 2010

SOS Communication Fashion Show

We would like to congratulate Ewa Ambroziak - great evening charity action and fashion show. Our PR Manager - Magdalena Antolina was there as a model. All money was for Fundacja im. Zdzisława Ambroziaka.