Miło nam poinformować, że impreza Wine&Food Noble Day 2010 odbyła się... I na tym moglibyśmy zakończyć. Jednak rzetelność dziennikarska powodująca nami każe nam napisać nieco więcej.
Zacznijmy od faktu, że żeby się dostać na tą rzekomo nobliwą imprezę trzeba było dostać zaproszenie lub kupić bilet kosztujący 250 zł. W zamian organizator obiecywał degustację win i jedzenia z ekskluzywnych restauracji. Jednak czy to się mu udało? Nie za bardzo.
Na początek pomówmy o jedzeniu. Czy w ogóle było? Owszem, jeśli wystałeś się w 20 minutowej kolejce, mogłeś dostać odrobinę degustacyjnej porcji, którą doprawdy trudno byłoby się najeść nawet dziecku, nie mówiąc o dorosłym kliencie Noble Banku. Biorąc pod uwagę, że jedzenie miało stanowić główny powód przyjścia i zaproszenia gości to doprawdy nieco za mało.
Przejdźmy teraz do tematu win. Wina owszem i były, ale trudno było się skupić na degustacji w temperaturze co najmniej 30 C i straszliwym hałasie - zdaje się, że organizator wymyślił nagłośnienie na cały tor wyścigów konnych (które odbywały się tuż obok), a nie na mały namiot. Hałas dobywający się z głośników skutecznie zagłuszał choćby najmniejszą chęć rozmowy. W takiej atmosferze jarmarcznej hałastry doprawdy trudno byłoby się skupić na eleganckiej degustacji.
Na marginesie zauważyliśmy, że sponsorzy byli nieadekwatnie dobrani. Miejsce sponsorów, którzy prezentowali coś innego niż jedzenie i picie, były z tego co widzieliśmy kompletnie nie odwiedzane, mamy tu na myśli developera oraz producenta łodzi.
Całość imprezy przypominała wielki, głośny jarmark, w którym trzeba było się w PRL-owskim stylu walczyć o posiłki. Nie dziwi więc fakt, że spora część gości przenosiła się na rozgrywające się obok gonitwy koni, gdzie można było przynajmniej swobodnie oddychać.
Zdziwił nas też fakt, że ekskluzywny producent samochodów Maybach zaczął swoje wejście na polski rynek od prezentacji na jarmarku... Ta impreza potwierdziła tylko nasze obserwacje, że nazwać się bankiem prywatnym, a być bankiem prywatnym to są dwa różne fakty...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz